środa, 16 grudnia 2015

Joanna Fabicka - Szalone życie Rudolfa





Krótki opis z lubimyczytać.pl
"Życie nigdy nie było dla Rudolfa łaskawe. Jakby mało miał kłopotów z dojrzewaniem, los pokarał go nieprzeciętną inteligencją, pasją aktorską i wyjątkową rodziną. Matka przewodzi grupie radykalnych feministek, ojciec romansuje z koreańską artystką awangardową, babcia zamierza związać się z korsykańskim kucharzem, a bratanka nie powstydziłby się sam diabeł. Jak w takich warunkach rozwinąć się duchowo?Jak zdobyć zasłużoną sławę? A przede wszystkim, jak niepostrzeżenie dostać się do osiedlowego sex shopu?" 







Zacznę od tego, że nie jest to książka po której możecie się spodziewać wzniosłych wypowiedzi, inteligentnych żartów czy tego, że zmusi was ona do przemyśleń. 
To jedna z tych książek, które czyta się po to, żeby się pośmiać nie myśląc o własnych problemach. 

Kim jest Rudolf ? Rudolf to taka typowa pierdoła. Nastolatek który ma bardzo rozbudowane mniemanie o swej przyszłości - ciągnie go do sławy, do aktorstwa, bo wydaje mu się, że aktorem jest oscarowym (co, jak przekonujemy się czytając książkę, jest nie do końca prawdą ;)) 

Całość książki napisana jest z punktu widzenia Rudolfa i to z jego perspektywy oceniamy pozostałych członków tej jakże zwariowanej rodzinki :) 
Matka - wojująca feministka, psycholożka, która moim zdaniem sama cierpi na jakieś zaburzenia 
Ojciec - starsza wersja Rudolfa, taka sama fajtłapa i pierdoła, podporządkowany w całości mamie, ale z drugiej strony uwikłany w romans ze spornej urody azjatką. 
Zaginiony brat o którym wiadomo niewiele wraz z małżonką (o nich dowiadujemy się więcej w następnych tomach)
Gonzo - bratanek z piekła rodem i zarazem postać którą ja osobiscie pokochałam całym sercem, bo bawi mnie do łez. Nikomu nie życzyłabym takiej postaci w domu ;) 
Elka  - przyjaciółka, w której największą uwagę Rudolfa przykuwają wąsy 

Czytając książkę, niechcący albo i chcący wróciłam do czasów swojego liceum. Do problemów, które wtedy wydawały się być końcem świata i kłopotem nie do rozwiązania, do planów na życie i małych radości. 
Do własnej, no nie ukrywajmy tego głupoty. 
Liceum - czasy kiedy największym życiowym problemem był pryszcz na czole, brzydka fryzura, skarpetki nie do pary czy fakt, że chłopak w którym jestem śmiertelnie zakochana nie odwzajemnia moich uczuć (choć na upartego to mógł odwzajemniać tylko za cholere nie wiedział, że ja się w nim kocham bo przecież nie dałam mu ani pół znaku, że tak jest, czekając niczym w tanich romansidłach na wicher miłości który pchnie go w me ramiona) 

Z perspektywy osoby dorosłej (ponoć dojrzałej) wszystkie te problemy wydają sie być błahe i nic nie znaczące, ale patrząc wstecz każdy z nas przechodził przez ten sam okres dojrzewania co Rudolf (no dobra, nie każdy miał tak stukniętą rodzinkę i dziwne przygody ale wiadomo o co chodzi ;)) i czytając książki z tej serii może wrócić pamięcią do tych beztroskich czasów. Ja oddałam się temu bardzo chętnie, i czytając wszystkie części opowieści o życiu pierdoły Rudolfa spędziłam kilka naprawdę miłych godzin, nie pamiętając że mam już (olaboga!) 26 lat i te problemy mnie już nie dotyczą ;) 

Serdecznie polecam serię Joanny Fabickiej każdemu kto potrzebuje odpoczynku od lektur ambitnych, stanowiących wyzwanie intelektualne i chce po prostu się zrelaksować i pośmiać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz