wtorek, 12 stycznia 2016

Dwa filmy - niby różne a tak podobne - Taniec Pustyni i Biały Bóg

Jako zagorzała fanka horrorów, zwykle skupiam się raczej na tym gatunku filmowym wybierając pozycje na cowieczorny seans relaksujący (tak tak, relaksuje sie przy horrorach, dziwna jestem ;)) 

Wczoraj jakoś poczułam chęć na odmianę. I relaks też średnio, bo jak horrory mnie nie ruszają, tak filmy które miałam okazję zobaczyć wczoraj wstrząsnęły. 

Zaznaczam, że opinie zamieszczone poniżej to moje odczucia, nikt nie mówi że macie sie z nimi zgadzać ;) 

Jako pierwszy poleciał Taniec Pustyni (Desert Dancer), film opowiadający o młodym Irańczyku, walczącym o swoje pasje, marzenia i sprzeciwiającym się nałożonym zakazom. 


Żyjemy w Polsce, i choć możemy narzekać na kraj, na politykę i na rządzących, to mamy ten komfort że nie zakazuje nam się tego, co w innych krajach jest normalne. 

Iran - policja kulturowa, zakaz tańczenia, kategoryczny. 

I młody chłopak dla ktorego taniec i sztuka to pasje "od zawsze" 

Wielu by się ugięło, porzuciło to co kocha, ale nie on. 
Zakłada więc nielegalnie działająca grupę taneczną, i walczy o to co kocha. 

Film na prawdę dający do myślenia, w wielu kwestiach. Bo z problemami boryka się każdy z nas, każdy z nas czegoś pragnie, ale czy każdy o te pragnienia podejmuje walkę ? 
W większości jednak nie chodzi o walkę z systemem, tylko z samym sobą a i tak wiele osób porzuca cele, bo "mi się nie chce" "za ciężko" "za daleko" 
Film, w moim odczuciu pokazuje,że warto grać o marzenia. Żyjemy raz, nie wolno się poddawać ! 

Jak łatwo się domyślić, polecam każdemu. 
Świetne plenery, pięknie pokazane sceny tańca, umiejętnie przedstawione emocje, agresja, ból i szczęście 
Genialna gra aktorska - obsada spisała się na medal (że Freida Pinto jest dobrą aktorką to wiedziałam od czasów Slumdoga, ale towarzyszący jej aktor - Reece Ritchie, wcale nie jest gorszy, i całkiem przystojny ;)) 


Drugi wybrany przeze mnie film, paradoksalnie na pewno dla większości z was - wstrząsnął mną jeszcze bardziej. 

Był to Biały Bóg 

   
Jest sobie dziewczynka i pies, którego kocha. Niestety, jest też ojciec który psa nie chce. Więc co robi? Porzuca go. 

Tak sie zaczyna ta historia. 

Jak wiele takich historii na świecie. Bo psy się porzuca, wywala jak zużyte zabawki. Bo się znudziły, bo brudzą, bo kosztują, bo na wakacje trzeba jechać a z psiakiem nie ma co zrobić. A co zrobić najłatwiej ? 
Przecież nie poszukać kogoś kto się nim zajmie pod naszą nieobecność, zwłaszcza jeśli nie ma chetnych wśród rodziny i przyjaciół. Hotele dla zwierząt kosztują. Łatwiej porzucić, zostawić. Sposobów jest wiele - można przywiązać w lesie do drzewa, można wywalić pod schroniskiem, wywieźć daleko od domu, zatrzymać samochód, wypuścić psa i odjechać. A że będzie biegł aż padnie za zmęczenia za ukochanym Panem/Panią ? Że może go potrącić samochód? Co tam, nieważne, ważne ze na wakacje można spokojnie jechać. 

Nigdy, przenigdy nie zrozumiem takich ludzi, ludzi którzy porzucają zwierze, które ich uwielbia. 
A juz tych krzywdzących bez powodu? Ja ich nie chce rozumieć, chcę ich krzywdzić tak samo. Żeby też poczuli ból, żeby też nie mogli zrozumieć dlaczego, ktoś kto niedawno był najlepszym przyjacielem teraz ich tłucze, ot tak bez powodu. 

Pół filmu przepłakałam. Serio, nienawidzę scen w których krzywdzi się zwierzęta, a w tym filmie trochę ich jest. Jeśli chcecie sobie oszczędzić emocji (przerażenie, niedowierzanie, wściekłość i wspomniane już łzy) które mi towarzyszyły przy oglądaniu, darujcie sobie, na prawdę.

A już kiedy (teraz będzie napis na biało - spoiler, jeśli nie chcecie znać szczegółów, przejdźcie do następnego akapitu bez podświetlania) -> POCZĄTEK  hycel zastrzelił małego, bezbronnego kundelka, który ewidentnie nie miał wobec niego złych zamiarów, to miałam ochotę go tak pobić, żeby nie wiedział gdzie góra a gdzie dół KONIEC

Jestem jedna z tych osób które są okrutnie wrażliwe na krzywdę dziejącą się zwierzętom bez powodu. Jak jestem w stanie zrozumieć to że ginąć muszą zwierzęta hodowlane, bo je zjadamy, tak nie pojmę po co, dlaczego i jak to możliwe że ktoś potrafi skrzywdzić zwierzę domowe. Tak o, dla frajdy? Bo fajnie popatrzeć jak to ufne zwierze, które kocha właściciela cierpi ? 

Nie powinnam pisać pod wpływem emocji, możliwe że się powtarzam, i że to co napisałam nie ma do końca ładu i składu, ale mam nadzieje że będzie to zrozumiałe

Wybaczcie, zabrzmi to brutalnie i dziwnie, możecie uznać nawet że jestem jakąś psychopatką ale... ja na koniec kibicowałam tym zwierzakom. 

Kolejny film który polecam. 

"Wszystko co jest straszne, potrzebuje naszej miłości"   
R.M. Rilke 



So hello 2016 !

Hejo !! :)

I tak oto, niektórzy hucznie, inni mniej (tak jak ja na przykład ;)) weszliśmy w rok 2016.
Każdy nowy rok staje się dla nas wyzwaniem, któremu sprostamy, lub i nie.
Dla mnie co roku pierwszy stycznia jest dniem symbolicznym. Dniem od którego zaczynamy nową śnieżnobiałą kartkę w notatniku naszego życia.
I tego dnia zawsze mnie nachodzi na przemyślenia - mniej lub bardziej ambitne (zwykle zależy to od poziomu kaca po sylwestrze, nie oszukujmy się)

W tym roku kaca nie było, to i przemyśleń sporo.
Rok 2015 nie był dla mnie dobrym rokiem, zdarzyło się wiele rzeczy które wydarzyć się nie powinny, sporo kwestii obróciło się na złą stronę. Końcówka roku oznaczała heroiczną walkę z przeciwnościami każdego rodzaju.

I tak oto w myśl piosenki Myslovitz ...

"Popełniaj błędy i naprawiaj je
Gdy doktniesz dna odbijaj się"

... rok 2016 będzie dla mnie rokiem intensywnego naprawiania błędów, odbijania się od dna i walki o lepsza siebie - pod każdym względem.

Życie leci przez palce, każdy dzień. Za jeden błąd czasami trzeba płacić w latach
Ale nie poddam się
Walka o lepsze jutro trwa codziennie
Najważniejsza w tym wszystkim jest wiara w to że będzie dobrze, że musi być.
Że każdy z nas jest wart tego by żyć jak chce a nie jak musi.
Że jeśli walczysz to w koncu wygrasz, a jeśli przegrasz to ze swiadomością że próbowałeś
Nie wolno się poddawać, nigdy. Bo życie jest jedno - i tylko Ty masz prawo decydować jak ma wyglądać.
Nigdy nie pozwól żeby ktokolwiek wybrał Ci ścieżkę, bo ona jest tylko Twoja. A będą próbowali, uwierz. Nie pozwól im.

Zrobiłam listę postanowień, ale się nią nie podzielę ;) Zbyt osobista.
Mnóstwo ludzi się śmieje z list postanowień ale jak dla mnie to jest to na prawdę motywujące - przynajmniej w moim przypadku.
Zerkam sobie co chwilę na tą liste i w jakiś sposób daje mi to kopniaka, tą chęć "odhaczenia" wszystkich punktów, pokazania sobie że potrafię.

Ten rok będzie dobry, bo tak postanowiłam !