Boxik grudniowy. Oh ah, one zawsze były baaaardzo dobre !
Bo świąteczne, grudniowe, radosne.
No i tym razem też się jakoś srogo nie zawiodłam.
Zapraszam na recenzję boxa, po przetestowaniu produktów :)
-zdjęcia pochodzą ze strony beglossy, te zrobione przeze mnie wciągnął zły chłopiec znany szerzej jako dysk komputera, bo musiał zostać sformatowany, i wszyyyystkie zdjęcia znikły :( -
Zawartość mojego boxa, i mini recenzje produktów by me :
1. Artego Szampon do włosów Rain Dance
Ten kolega mi przypadł do gustu już dawno temu. Od jakiegoś czasu korzystam z całej serii RainDance, i jestem nią zachwycona. Chciałam napisać że już jej nie opuszczę, ale kusi mnie przetestowanie innej serii tego samego producenta, więc nie obiecuję że zmian nie będzie.
Włosy po użyciu szamponu są przyjmnie miękkie, nawilżone, ładnie się układają - i to wszystko nawet wtedy, kiedy nie użyję odżywki - także z czystym sumieniem mogę ten produkt polecić.
2. Odżywczy eliksir do ciała żurawina.
Nie lubie olejków do ciała, ani nic co na bazie olejków powstało. Ot, jestem fanką kosmetyków cotosieszybkowchłaniają ;) Chce się posmarować, zarzucić piżamkę i wleźć pod kołdrę, i żeby ta piżamka rano nie kleiła się do mnie na całej długości. Eliksir dostał się mamie i ona jest zachwycona :)
3. Elseve - olejek w kremie do włosów.
O, a ten tutaj to mi nie podpasował. Zapach mi się nie podoba, konsystencja mi nie pasuje, i efekty po użyciu również. Włosy niby miały być po nim miękkie i jedwabiste. No nie, nie moje w każdym razie. Moje sie plączą, są takie "tępe" ;) jak dla mnie bubelek.
4. Jean d'Arcel - krem na dzień
Jako baza pod makijaż, całkiem sie sprawdza - bardzo łatwo rozprowadza się po nim podkład. Odżywienia i nawilżenia skóry nie zauważyłam, ale po tak małej próbeczce ciężko oczekiwać spektakularnych efektów. Nie zachwycił mnie w każdym razie aż tak abym wydała na niego dość duże pieniądze (159zł/50ml)
5. Annabelle Minerals - mineralny cień do powiek.
Dostał mi się okrutnie brzydki kolor, takiej hmm szaro-burej ziemi ? Na powiekach wygląda dość nieciekawie. Rozprowadza się dobrze, genialnie się trzyma - naprawdę. Szkoda ze nie trafił mi się miętowy :(
6. Pasta SOS Uriage
Moje odkrycie. Dziękuję BEGLOSSY ! Mam cerę trądzikową, i niespodzianki wielkości krateru Etny to u mnie normalka. Zwłaszcza przed randką/imprezą/rozmową kwalifikacyjną lubią się pojawić. Najlepiej na środku czoła, i wtedy to pozostaje siąść i płakać.
Chyba że... mam to ! w jedną noc potrafi naprawdę znacząco zmniejszyć wielkość potwora i go zneutralizować (w sensie że nie świeci na czerwono jak alarm przeciwpożarowy)
Jeden minus - pasta jest dość, jakby to nazwać ... lepka ? no i jak nałożę ją na twarz, i pójdę spać. To zostaje wszędzie - na włosach, na poduszce, na kołdrze. Jakiś pomysł jak to ogarnać ? Plastrem dodakowo zaklejać ? ;)
Ogólnie pudełko raczej na plus niż na minus - jestem całkiem zadowolona, miałam możliwość przetestowania kilku produktów których nie znałam, i znalazłam sobie (coś czuję) kosmetyk wszechczasów - pastę Uriage.
A wam jak się sprawują produkty z grudniowego BeGlossy ? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz